czwartek, 26 grudnia 2013

Rozdział 11.

Po bardzo dłuuugich przemyśleniach zdecydowałam, że :
1.Dominikę zostawię w spokoju, ale się z nią spotkam.
2.Skupię się teraz na moich przyjaciołach Jimie i Nathanie
3.Nie pójdę na policję i nie dam im tej cholernej satysfakcji.

Dzisiaj Nathan pojechał gdzieś daleko od Londynu do jakieś kumpla, więc zostałam sama z Jimem.
Cóż... Trzeba jakoś zagospodarować czas, więc Jim poszedł kupić alkohol i załatwił skręty.
Dokupił jakieś przekąski, bo oczywiście w domu wszystkiego brakuje.
W południe opuściliśmy rolety tak, że było ciemno w pokoju i włączyliśmy film. Drzwi od domu były zakluczone, by nikt nam nie przeszkadzał.
Nie miałam ochoty się z nikim widzieć. Oczywiście oprócz chłopaków. Siedzieliśmy w salonie, piliśmy whiskey, jedliśmy chipsy i żelki oraz oglądaliśmy horror.
Cały czas siedziałam wtulona w Jima. Wolałabym tak teraz siedzieć z Niallem. Dostałam od niego smsa. Podobno to nie on zadzwonił na policję. Jakoś nie mogę w to uwierzyć. Przecież było tak dobrze. Wszystko spieprzyłam. Po policzkach spłynęły mi łzy. Skapywały na koszulkę Jima, która zrobiła się mokra.
-Ej.. Mała. Powinnaś się bać, a nie płakać.
-Przypomniało mi się jak oglądałam ten film z nimi...
-To może go wyłączymy ? - zapytał, po czym włączył małą lampkę, która oświetliła trochę pokój i wyłączył TV, po czym mocno mnie przytulił.
Siedzieliśmy tak chwilę, ale w końcu nalaliśmy sobie kolejną szklankę whiskey i zapaliliśmy po jeszcze jednym skręcie. Chciałabym być z nim. Cały czas o nim myślę. A ta Dominika.. Grr..
Jim włączył cicho muzykę, po czym podszedł do mnie i podał mi rękę.
-Mogę panią prosić ? - zapytał.
-Jim... - nie chciało mi się wstawać jednak złapał mnie za rękę i pociągnął w swoją stronę.
Zaczęliśmy tańczyć przytuleni do siebie.
Nagle rozległ się dzwonek do drzwi.
-Kto to ? - zapytałam się Jim'a, który nagle wyłączył muzykę i światło.
-Nie wiem. Sprawdzę. Siedź tu cicho.
Jim podszedł do okna. Po chwili wrócił do mnie.
-To policja.
-Co robimy ?
-Uciekamy tyłem. Mam tam samochód.
-A jeśli oni tam są ?
-Nie ma ich tam. Spokojnie. Ubierz się.
Szybko założyłam pierwsze lepsze rurki i bluzę, po czym wyszliśmy z domu i z piskiem opon odjechaliśmy. Policja nas goniła. Bałam się. On jechał tak szybko. Był pijany. Nagle zauważyliśmy przed sobą kolejny radiowóz. Prawdopodobnie rozłożyli kolczatkę. Jim się nie zatrzymał tylko jechał dalej.
Przedziurawiły nam się opony i nagle samochód zjechał na pobocze. Sturlaliśmy się z górki.... Więcej nie pamiętam

Szpital więzienny.

Obudziłam się w białym pomieszczeniu. Byłam podłączona do różnych urządzeń. Na łóżku obok leżał Jim. Miał wiele siniaków i rozciętą głowę.
Prawdopodobnie byliśmy w szpitalu, ale chyba więziennym, bo za oknami były kraty.
Podniosłam się z łóżka i podeszłam do niego. Strasznie bolała mnie głowa jednak musiałam być blisko niego. Usiadłam obok i dałam mu buziaka, po czym przytuliłam się do niego.
Po chwili poczułam jego ręce na mojej głowie. Głaskał mnie i próbował uspokoić, ob byłam cała roztrzęsiona i płakałam.
Bałam się. Co z nami będzie ?
-Jim... Przepraszam, że Cię w to wpakowałam...
-Nic się nie stało. Naprawdę. Połóż się u siebie. Będzie Ci wygodniej.
Po chwili do sali weszło dwóch policjantów i lekarz.
-Panno Kamilo. Proszę się położyć. - powiedział do mnie lekarz i podszedł do mojego łóżka.
-Nie. Ja muszę być blisko niego.
-Proszę się położyć. - powtórzył głośniej lekarz.
-Poco ?
Dwóch policjantów podeszło do mnie i siłą położyli mnie na łóżku.
-Proszę się nie podnosić. Dzisiaj jeszcze będziecie mieli ostatnie badania, a co później powiedzą Wam policjanci.
Lekarz po chwili wyszedł i zostaliśmy z tymi typami.
-No to co ? Idziemy do paki ?
-Ty tak. On do aresztu. Poza tym masz adwokata. Za niego pewnie wpłacą kaucję. Już jeden chłopak się zadeklarował.
-A co ze mną ? - zapytałam.
-No posiedzisz trochę. Jak wydobrzejesz będziesz miała rozprawę.
-Nie potrzebuję. Od razu mnie zabijcie.
-Tego nie możemy zrobić.
-Nie ? A ja mogę zrobić to sama.
-Dzisiaj masz jeszcze rozmowę z psychologiem. Wyżalisz się mu. My już idziemy. Wrócimy po badaniach i zabierzemy Was stąd.

To było najgorsze pięć minut w moim życiu..

_____________________________________
Jest kolejny.
Specjalnie z dedykacją dla Dominiki <3
Kochanie moje, kocham Cię <3 ; *
Podoba się ? Skomentuj.
To dla mnie wiele znaczy.

Rozdział 10.

Sobota, 20 września.
Obrzeża Londynu, opuszczona fabryka.

Piętnaście minut czekałam na Niall'a.
Oczywiście przyjechali ze mną Jim i Nathan, żeby w razie czego zwiać z miejsca zdarzenia.
Długo zastanawiałam się nad tym co mu powiem.
-Hej. - powiedział i mocno mnie przytulił. To było dziwne. W jego oczach widziałam smutek, ale także strach.
-Jesteś tu sam ? - zapytałam.
-Tak. Tylko Harry czeka w samochodzie.
-Okey. Teraz powiedz mi. Nie powiadomiliście policji ?
-Nie. Ależ skąd. Nie mam zamiaru wpędzać Cię do więzienia. Tylko, że jest taka sprawa...
-Co się stało ?
Z oczu Niall'a wyczytałam, że nie będę zadowolona. To samo zresztą mi powiedział :
-Jeśli Ci powiem to się wkurzysz. Nie będziesz z tego zadowolona i będziesz chciała mnie zabić.
-Oj tam ! Niall mów co się stało. Jesteśmy ze sobą bardzo blisko. Możesz mi ufać.
-Bo... Jest pewna osoba... Ja się zakochałem.
-Och, Niall.. Mówiłeś mi już, że mnie kochasz. - uśmiechnęłam się.
-Ale... Nie w Tobie. Bo pojawiła się taka jedna..
-Wiesz ? To mi się nie podoba jak tak o mnie mówisz.
-No, ale nie rozumiesz, że to nie Ciebie kocham ? - Niall się zdenerwował.
-Aha...
Nagle zauważyłam, że 'to coś' nie chce mu przejść przez gardło.
-Pojawiła się inna, wolna dziewczyna ?
-Tak. Dominika. Ona... Ona... Jest śliczna i mądra. Do tego jest taka miła dla wszystkich. Dobrze się uczy. Jest na studiach. Jest grzeczna, ułożona. Po prostu ideał.
-Och ! Doprawdy ?! Przepraszam, że ja nie jestem ideałem, ale nie ma ideałów ! - wykrzyczałam i z płaczem pobiegłam w stronę wyjścia.
Nagle wpadłam na chłopaków.
-Tu jest policja. Wyjdziemy tyłem. - powiedział do mnie Jim i pociągnął mnie za rękę.
Niall patrzył na nas dziwnie. Jakby był zazdrosny. Ale przecież ma nową, idealną dziewczynę. Samochód oczywiście stał z tyłu fabryki. Szybko otworzyliśmy drzwi i wsiedliśmy do niego, po czym odjechaliśmy z piskiem opon. Radiowóz był tylko jeden. Nikt na nie gonił. Szybko dotarliśmy do domu gdzie nie mogłam wytrzymać i się rozpłakałam.
Dominika... Ładne imię. Dziewczyna też pewnie jest ładna..
-Ja go kocham ! - wykrzyknęłam bez powodu do chłopaków. Siedzieliśmy w kuchni i oni mnie pocieszali.
-Nie martw się. On na Ciebie nie zasługuje. - powiedział Jim.
-Co ty o tym wiesz ?!
-Uwierz, że wiem.
-A tak w ogóle to może ich 'szefowie' kazali im ze sobą chodzić ?
-Nie wiem. Nie znam tej Dominiki. Nie kojarzę nikogo takiego. Z resztą... To już nieważne.
-Ciekawe skąd ta policja. - zastanawiał się Jim.
-Pewnie ktoś podkablował, że ludzie przyjechali do tej fabryki. Bo jak się tam jedzie to trzeba samochód schować, a ten koleżka postawił przed samym wjazdem. Przecież to pewne, że policja miała patrol w tamtym miejscu i zauważyła tego kolesia. - wkurzony Nathan próbował coś wymyślić.
-To jest Harry. Kurde. więcej razy się z nim nie spotykam. Idę na górę. - powiedziałam i wstałam z krzesła.
Chłopaki nie protestowali. Siedzieli oboje spokojnie i chyba cały czas rozmawiali.
W pokoju bardzo się rozpłakałam, ale muszę być dzielna. Zmyłam makijaż, bo cały się rozmazał i przebrałam w zwykłe szare dresy i luźną koszulkę.
Zaczęło mi burczeć w brzuchu. Po cichu zeszłam na dół. Chłopaki nadal rozmawiali.
Podeszłam i podsłuchałam.
-Musimy go kropnąć. Przecież mogli widzieć, w którym kierunku jedziemy. - powiedział Jim.
-Wątpię, że ona się na to zgodzi. Poza tym to jej przyjaciele. Nie wsypią jej. - odpowiedział Nathan.
-No dobra, a jeśli tak ? Ty też trafisz za kratki. Cały czas naćpany jesteś.
-Możecie się ogarnąć ? - zapytałam spokojnie, wchodząc do kuchni.
-Jasne. Tylko się martwimy.
-Niepotrzebnie Jim, niepotrzebnie. Ja sobie poradzę. pójdę na tą cholerną policję. Ale jeszcze nie teraz. Najpierw zemszczę się na tej Dominice.
-Kamila... - zaczął Nathan, ale nie pozwoliłam mu dokończyć.
-Nie. Skończyło się. Zabrała mi chłopaka. Ja go kocham. Zrobię wszystko, żeby ją zniszczyć. Najpierw znajdę jej adres i wyślę jej listy z pogróżkami, później parę gróźb w smsach, a na dokładkę głuche telefony. Mam gdzieś czy mnie znajdą.
-Wiesz, że za pogróżki możesz zostać w więzieniu dłużej ?
-I tak dostanę dożywocie.
-Nie mów tak. Robimy kolację ?
-To już wieczór ? O kurczę. Jasne. Zróbcie coś. Ja się przejdę do parku i z powrotem.
-Okey. Poza tym używaj nowego dowodu. Teraz nazywasz się Jessie Sykes. Jesteś moją siostrą. - powiedział Nathan.
-Spoko. To idę. Za 20-30 minut będę.
Założyłam na siebie kurtkę i buty, po czym nałożyłam słuchawki i wyszłam z domu. Chciałam uciec. Postanowiłam załatwić sobie papierosy, bo mi się skończyły. I jakiegoś whiskacza. Kurczę. Nie piłam dawno Jack'a Danielsa. Może kupię go albo Ballantines'a.
Z mp3 własnie leciała piosenka Ola - Spacer.
Kocham to. Jest takie.. normalne.
Właśnie było idealne do mojego spaceru.
Do parku doszłam w 15 minut. Czyli droga powrotna prawdopodobnie zajmie mi tyle samo, ale chcę iść jeszcze do sklepu. Czyli jeszcze dodatkowe 5-10 minut.
Gdy wracałam zaszłam do całodobowego sklepu. Przeszłam się pomiędzy półkami i kupiłam żelki, chipsy i pepsi. Podeszłam do lady z moimi zakupami i poprosiłam o Jack'a i fajki. Oczywiście musiałam pokazać dowód. Ech. Nie rozpoznano mnie. Jim się postarał.
Zapłaciłam za wszystko i wyszłam ze sklepu. Wszystko miałam zapakowane do jednej torebki. Cud, że się nie rozwaliła. Wracałam znów ze słuchawkami na uszach. Gdy doszłam do domu rzeczy zaniosłam jak najszybciej do pokoju, w którym póki co spałam. Szkoda mi było Nathana, bo musiał spać na kanapie w salonie. Ech.. Nie chciał się położyć ze mną, bo bał się, że naruszy moją prywatność. Jednak mi to by nawet nie przeszkadzało.

**Dwie godziny później**
Jim został u nas na noc. Po wypiciu dwóch butelek wódki i Jack'a (piliśmy we trójkę) po prostu nie miał jak pojechać do siebie.
Siedzieliśmy w salonie w samej bieliźnie słuchając głośno muzyki i paląc fajki.
-Idziemy spać. - powiedział Jim biorąc mnie na ręce.
Był bardzo silny i pomimo tego, że był pijany wniósł mnie na górę. Po chwili przyszedł Nathan. Położyliśmy wszyscy razem na łóżku.
Nathan zaczął mnie całować w usta, a Jim po szyi...

Następnego dnia

Obudziłam się oczywiście z wielkim kacem. Chłopaki nadal leżeli przytuleni do mnie. Nakryci byliśmy cienką kołdrą mimo to było bardzo ciepło.
Spojrzałam po kolei na nich. Oboje wyglądali słodko. W końcu Nathan się przebudził.
-Hej złotko. - powiedział i dał mi buziaka.
-No hej.
-Zrobić Ci śniadanie ? - zapytał.
-Nie. Mógłbyś mi przynieść wodę i aspirynę ? - zapytałam.
-Jasne.
Nathan wstał z łóżka. Zauważyłam, że nie ma na sobie nawet bielizny. Odkryłam się. To był taki odruch. Też byłam cała naga.
-Nathan... Czy my ? - zapytałam.
-Byliśmy pijani. Ja.. mówiłaś, że chcesz..
-Ale wy.. oboje ?
-Yh. Tak. Przepraszam. - dopowiedział widząc moją minę.
Uśmiechnęłam się.
-Nic się nie stało. Zaczęliśmy się oboje śmiać. Nathan założył sobie bokserki i zszedł na dół.
Po chwili obudził się Jim, który zaczął mnie wychwalać. Tak mówię o TEJ rzeczy.
Wspólnie się ubraliśmy (ja szlafrok on bokserki) i zeszliśmy na śniadanie.


Po śniadaniu przypomniałam sobie o Niall'u. Nie nienawidzę już tej dziewczyny. Jeśli są szczęśliwi to proszę bardzo. Ja też jestem szczęśliwa. Poza tym niedługo trafię do paki. Zgłaszam się na policję. Mam jeszcze wątpliwości, ale chyba mi się uda.

___________________________________________
Heej <3
Wiem, wiem...
Taki trójkącik nam tu wyszedł xD
Dodam wreszcie nowych bohaterów <3
Podoba się Wam rozdział ?
Jak myślicie. Co będzie z Niallem i Kamilą ?
Czy związek Domi i Niall'a to ustawka ?
: )
Komentujcie <3

sobota, 21 grudnia 2013

Święta, kochani ! ;*

Jak wiecie zbliżają się święta. Jeszcze tylko trzy dni *.*
Chciałabym Wam złożyć najserdeczniejsze życzenia z tej okazji.
Dużo prezentów, miłej atmosfery i oczywiście wesołych świąt. ♥
To jest tai piękny czas gdy można go spełnić z rodziną. 
Spotykamy się wszyscy i jest wesoło : ) 
Niestety u mnie rodzinka się trochę rozpadła i teraz u babci jestem tylko ja z moimi rodzicami i rodzeństwem oraz ciocia i wujek. Reszta już się odłączyła od nas ;(
Ale to nieważne. Teraz chodzi o Was.
Prezentów ma być dużo najlepiej związanych z One D. ;*
Smacznego karpia, św. Mikołaja w domu xD
No i chłopaka, świetnych przyjaciół. Zero hejtów. 
I, żeby wszystkie marzenia Wam się spełniły <3
; ) 
To chyba tylko tyle : )

sobota, 14 grudnia 2013

Rozdział 9.

-Przestańcie się kłócić co ? Kupiłem tą farbę. Chcesz ? To idź i się przefarbuj. Masz godzinę. - powiedział Jim i rzucił farbę w moją stronę.
Oczywiście poszłam z farbą do łazienki i sobie sama poradziłam.
W godzinę byłam gotowa.
Włosy miały już inny kolor. Żałowałam, że to zrobiłam. Wolałam mój naturalny kolor.
Jednak muszę przyznać, że kolor wyszedł dość fajnie.
Mieliśmy iść do klubu, ale nie miałam ochoty ubierać się jakoś inaczej, więc nałożyłam czarne rajstopy, jasne szorty i czarną bluzę. (Tak jak na zdjęciu xP)
Do tego czarne vansy i kurtkę tego samego koloru.
Umalowałam się trochę i zeszłam na dół.
-Wooow ! - chłopaków zamurowało.
-No co ? Miałam się przefarbować to jestem.
-Ładnie Ci. - powiedział Nathan.
-Dziękuję. Jedziemy ?
-Oczywiście. - powiedział Jim i poszliśmy do jego samochodu.
Przez cały czas Nathan patrzył na mnie. Nie wiem czy chciał mi się lepiej przyjrzeć czy tak po prostu.

Po dwudziestominutowej jeździe i półgodzinnym czekaniu w kolejce, wreszcie dostaliśmy się do klubu.
Bramkarz wpuścił nas od razu bez pokazywania dowodu.
Mogę się założyć, że zna on się wspaniale z moimi nowymi kolegami.
W klubie było dość głośno i bardzo tłoczno. Z trudem przecisnęliśmy się do baru gdzie zakupiliśmy drinki. Jedynie Jim nie pił. Bez alko też potrafił się chyba bawić.
Jak zaciągnął mnie na parkiet to przetańczyliśmy 5 piosenek i dopiero mogłam odpocząć.
Wypijałam drink po drinku i coraz lepiej się bawiłam.


NASTĘPNEGO DNIA 
Gdy rano wstałam nie wiedziałam gdzie jestem.
Oczy nie chciały się otworzyć, a w głowie mi się kręciło.
Przetarłam je dłońmi i rozejrzałam się po pokoju.
Znów to samo. To jednak nie był zły sen.
Od kilku dni gdy tylko wstaję marzę, żeby to wszystko było snem.
Tęsknię za Niall'em i resztą przyjaciół.
Nie chcę skończyć w więzieniu. Ale chyba pójdę na policję. Ale najpierw spotkam się z nim.
Chyba kupię nowy telefon i do niego zadzwonię.
List pewnie już dostał. Ale ja muszę z nim pogadać.
Podniosłam się z łóżka jednak zaraz tego pożałowałam, bo zakręciło mi się bardziej w głowie.
Usiadłam i za chwilę znów wstałam, ale już nie tak gwałtownie.
Powoli zeszłam na dół do kuchni, by wziąć jakieś leki na ból głowy.
Zajrzałam najpierw do salonu. Na kanapie spał Jim. Z kuchni dochodził zapach jajecznicy.
Nagle zachciało mi się jeść, więc tam poszłam.
Nathan stał przy kuchence. W samych bokserkach O.o
-Hej. - powiedziałam.
-Cześć mała.
-Ej tylko nie mała. - pogroziłam mu i zaczęłam się śmiać jednak po chwili przestałam, bo zabolała mnie ponownie głowa.
-Co jest ? - zapytał.
-Głowa mnie boli.
-No, a dziwisz się ? Tyle wczoraj wypiłaś.. Aż dziwię się, że nic Ci się nie stało.
-Daj spokój.
-Nie dam Ci spokoju. Dzisiaj nigdzie nie wychodzisz. Poza tym to nie zimno Ci ?
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że ja również jestem w samej bieliźnie.
-Nie martw się. Sama sobie poradziłaś przy zdejmowaniu ubrań.
-Uff... Masz coś na ból głowy ?
-Jasne. Aspiryna jest w apteczce. To tamta szafka. - wskazał na szafkę z czerwonym krzyżem na drzwiach.
-Hahha. Nie no nieźle. Nawet sobie szafkę oznaczyłeś.
Podeszłam do szafki i wyjęłam pudełko z aspiryną.
Wypiłam ją i usiadłam do stołu.
Nathan podał mi talerz z jajecznicą i sok pomarańczowy.
-A ty gdzie spałeś ? - zapytałam.
-Yyy.. Myślę, że nie będziesz zadowolona.
-Nie ! Błagam Cię !
-Do niczego nie doszło. Chciałaś spać ze mną. Sama mówiłaś cały czas, że będzie Ci zimno beze mnie i, żebym Cię przytulił. No to tak zrobiłem.
-Nigdy więcej alkoholu.
Teraz to on śmiał się ze mnie.
Po chwili dosiadł się do stołu ze swoim śniadaniem i zaczęliśmy jeść.
Po śniadaniu chciałam pozmywać, ale kazał mi wracać do pokoju.
Nie miałam wyjścia włożyłam tylko naczynia do zmywarki. Wychodząc zderzyłam się z Jim'em.
-Och. Mogłabyś tak chodzić cały czas. - powiedział dokładnie mi się przyglądając.
-Też Cię kocham. Poza tym coś Ci chyba stoi.
Zaśmiałam się gdy nagle spojrzał w dół.
-Ty kłamczucho !
Przerzucił mnie sobie przez ramię i skierował się do salonu.
Chciałam żeby mnie puścił, ale nic z tego.
Rzucił mnie na kanapę, po czym usiadł na mnie okrakiem i zaczął mnie łaskotać.
Nie mogłam wytrzymać ze śmiechu.
-Ej no ! To nie fair jesteś silniejszy.
Próbowałam go odepchnąć. Nie udało się.
Po chwili sam przestał i spadł na podłogę.
-Hahha. No i co ? Zmęczyłeś się kochany ? - zapytałam przechodząc obok niego i kierując się na górę.
Nie zdążył odpowiedzieć, bo po chwili byłam już w pokoju.
Postanowiłam wziąć prysznic. Weszłam do łazienki, która była połączona z pokojem.
Zapomniałam oczywiście o ręczniku i żelu pod prysznic.
Wróciłam się do pokoju wzięłam co mi potrzebne i znów weszłam do łazienki.

**Kilka godzin później**
Nathan kupił mi telefon ! (; ] )
Tak się cieszę. Wreszcie zadzwonię do Niall'a.
Gdy tylko mi ją przyniósł włożyłam w nią moją kartę i do niego zadzwoniłam. Oczywiście musiałam opuścić na te kilka minut dom. Pobiegłam więc jakieś dwa kilometry od domu.
Po jednym sygnale odebrał.
-Och ! Kochanie. Co z Tobą się dzieje ? - zapytał.
-Niall ! Bardzo chciałam usłyszeć Twój głos. Doszedł do Ciebie list ?
-Tak. Gadają o Tobie w TV. Czemu to zrobiłaś ?
-Posłuchaj.. Ja się przed nim broniłam. Naprawdę. Nie chciałam go zabić. On chciał zabić mnie. Ja po prostu nie wiedziałam co robię. Musiałam się bronić. Inaczej bym już nigdy więcej nie zobaczyła Ciebie i reszty. - z oczu poleciały mi łzy.
-Kochanie.. Nie płacz. Rozumiem Cię. Może przyjedź do nas ? Opowiesz wszystko policji.
-Oni mi nie uwierzą. Nie wiesz jacy są ?
-Ale..
-Nie Niall. Nie narażę Cię na to. Posłuchaj. Nic im nie mów. A jeśli jest teraz z Tobą policja to po prostu się rozłącz. Nie będę się do nich zgłaszać. Uciekłam z miejsca zdarzenia, więc uznają, że jestem winna.
-Dobrze. Spotkamy się ?
-Tak. Ale powiedz szczerze. Nie ma z Tobą policji.
-Nie ma. Aktualnie jestem w kiblu u nas w domu. Także wiesz..
-A w ogóle jest u Was policja ?
-Nie. Paul im powiedział, że nie mogą nawet wejść do tego domu i go przeszukać.
-Ale czemu ?
-Bo się o Ciebie martwi. No wiesz... W końcu jesteś moją dziewczyną.
-Ale.. W telewizji mówił co innego.
-Wiem. Ale kazali mu.
-Okey. To w opuszczonej fabryce pojutrze.
-Dobrze. O której ?
-O 15. Nikomu o tym nie mów.
-Dobrze. Pa.
-Kocham Cię. Pa.
Rozłączyłam się i znów pobiegłam. Trochę mi to zajęło, ale może wreszcie wrócę do formy.

Po powrocie znów musiałam brać prysznic.
Było już późno, więc i tak położyłam się do łóżka.
Tym razem Jim spał już u siebie, a jutro miał mi przywieźć nowy dowód.
Podobno ma znajomego w urzędzie i mu to załatwi bez zbędnych pytań.
Cieszyłam się, bo będę mogła normalnie wyjść.
Tak poza tym gdy Nathan był dzisiaj na zakupach to kupił mi nowe ubrania.
Z tego też się cieszę. Nie będę cały czas chodziła w tych samych.
Leżąc w łóżku myślałam o Niall'u. Mimo, że jest tak daleko patrząc w jego zdjęcie czuję jakby był obok.
Myślałam o tym czy może nie zgłosić się na policję. Albo załatwić sobie adwokata.
W końcu ja nie zrobiłam tego specjalnie.
Po dłuższym rozmyślaniu usnęłam..

____________________________________
Heej <3
Co u Was słychać ?
Wiem, że długo nic nie dodaję.
Na tygodniu niestety nie mam czasu. W święta może pojawi się jakaś świąteczna notka xP
Ale nie obiecuję, że napiszę rozdział.
Może jak będzie dość dużo kom to jutro jeszcze coś napiszę.
Jak się podoba rozdział ?
Jak myślicie czy Kamila i Nathan się w sobie zakochają ?
W może Jim ? :P
O tym już w następnym rozdziale : ) Jeśli macie pytania jest specjalna zakładka, do której nikt nie zaglądał chyba w ogóle ; )
Także proszę. Pytajcie o co tylko chcecie. :  )
To ja kończę.
See ya <3 ;3 ;*