poniedziałek, 20 stycznia 2014

Rozdział 13.

Nathan zrobił mi na złość i zabrał mnie do swojego domu. 
Zamówił pizze i zrobił mi drinka. Włączył jakiś głupi film w TV i tak siedzieliśmy w salonie.
Nie wiedzieliśmy o czym mamy rozmawiać, więc siedzieliśmy i piliśmy swoje drinki.
Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Nathan poszedł otworzyć i wrócił z pizzą.


-Powiesz wreszcie czemu się nie odzywasz ? - zapytał Nathan.
-Jak myślisz ?
-No nie wiem..
-Bo mieliśmy jechać DO LOKALU, a nie DO TWOJEGO DOMU. - powiedziałam z obrażoną miną.
-No i co z tego ? Tu jest wygodniej.
Przysunął się do mnie i zaczął całować mnie po szyi.
-Nathan... Daj mi spokój... - zaczęłam jednak Nathan złączył nasze usta.
-Może opowiesz co u Ciebie słychać ? - zapytał przenosząc się znów na moją szyję.
-Nic ciekawego. Jak widzisz jestem wolna i.. - przerwałam, bo zaczął mi robić malinkę.
Rozluźniłam się trochę i rozpięłam bluzę. Zaczęło się robić gorąco.
Nathan po chwili skończył. Chciałam coś powiedzieć, ale znów złączyła nasze usta i zaczął mnie rozbierać.
Zdjął mi bluzę, więc ja wzięłam się za rozpinanie jego koszuli.
Nathan na chwilę wstał, po czym wziął mnie na ręce i zaniósł na górę do sypialni.
Położył mnie na łóżku i zaczął czegoś szukać w szufladzie.
Po chwili wrócił do mnie i znów zaczął całować....

Leżeliśmy cały czas wtuleni w siebie i rozmawialiśmy.
-Nie dostałaś kuratora ?
-Nie. Jakoś tego uniknęłam.
-Ale masz szczęście...
-Może i tak. Przecież Tobie nic nie zrobili. Nawet nie wykryli u Ciebie narkotyków. Nic nie znaleźli.
-Bo są gdzieś gdzie nikt ich nie znajdzie.
-Ech... Nie powiesz mi gdzie ? Boisz się ?
-Nie. Ależ skąd. Niczego się nie boję.
-Ehe...
-Kamila...
-Tak ?
-Wiesz, że my to robimy tylko jako przyjaciele ? Nie angażujmy się... - Te słowa zabolały.
-Teraz mi to mówisz ?
-Nie zakochałaś się chyba we mnie ? Co ?
Nie odpowiedziałam. Moje oczy zapełniły się łzami. Nie wytrzymałam.
Łzy wypłynęły na policzki. Szybko je otarłam i wstałam z łóżka.
Nathan złapał mnie za rękę. Odwróciłam się twarzą w jego stronę.
-Przecież... Nie obiecywaliśmy sobie nic. Nie jesteśmy nawet parą. Dobrze wiedziałaś, że ja i Jim jesteśmy tacy, a nie inny. Wiedziałaś, że zmieniamy dziewczyny bardzo często. Bawimy się nimi. A niektóre bawią się nami. Nie przywiązujemy się do naszych 'partnerek'.
-Spadaj. - wyrwałam rękę z jego uścisku i zaczęłam się ubierać. Najpierw bielizna, później dresy i bluzka. Telefon, bluza, kurtka i buty na dole. Wyszłam z jego pokoju. Widziałam jak spokojnie leży na łóżku i nawet się nie rusza. Widocznie mu nie zależało. Na dole założyłam kolejno bluzę, buty i kurtkę. Schowałam telefon do kieszeni i zaczęłam biec w stronę głównej drogi.
Do mojego bloku było daleko, ale jakoś sobie poradzę.
Biegłam szybko. Nie patrzyłam na drogę. W oczach miałam łzy.
Czarne chmury zebrały się nad miastem i zapowiadało się na deszcz. Zaczął wiać zimny wiatr.
Jeszcze kilka kilometrów - pomyślałam.
Nie wytrzymałam. Musiałam usiąść. Kondycję miałam dobrą jednak po przebiegnięciu kilkunastu kilometrów byłam zmęczona. Usiadłam na brudnym murze i chwilę odpoczęłam.
Zadzwonił mój telefon. To była Liv. Odebrałam.
-Tak ? - zapytałam zdyszanym głosem.
-Gdzie ty jesteś ? Idzie wielka burza.
-Za dwadzieścia minut będę w domu. Stało się coś ?
-Nie. Po prostu się martwię. Wracaj. Szybko. Pa. - powiedziała i się rozłączyła.

Resztkami sił biegłam ulicami Londynu.
Bardzo badał deszcz. Byłam już cała mokra.
Trzaskało piorunami, ale byłam blisko.
Została mi jedna przecznica. Chciałam przejść na drugą stronę ulicy.
Już byłam w połowie drogi kiedy coś mocno mnie uderzyło.
Jedyne co pamiętam to światła.

___________________________
Heej ; )
Wiem, że krótki ; )
Mam jednak nadzieję, że się spodoba ; )
Dziękuję za pięć komentarzy pod poprzednim rozdziałem. <3
Mam nadzieję, że pod tym będzie tyle samo ; )

Mam teraz ferie, więc postaram się dodawać częściej. ; )
To tyle ; )
Do następnego ; ) 

środa, 8 stycznia 2014

Rozdział 12.

26 września, czwartek.
Rozprawa Kamili. 

To właśnie dzisiaj dowiem się czy będę żyła normalnie czy też w więzieniu.
Nie mam nic na swoją obronę. Pewnie przegram.
Załatwili mi adwokata jednak jakoś nie chce mi się z nim współpracować. 
Za chwilę się zacznie. Siedzę właśnie w sali sądowej. Adwokat coś tam nawija do sędzi.
Pięć minut. Może by uciec ? Nie..
Po chwili gdy na sali byli już prawie wszyscy adwokat usiał obok mnie.
Zauważyłam, że na salę wchodzi całe One Direction. Co gorsza ze swoimi dziewczynami.. I ta Dominika.. Grr..
Minęło kolejne pięć minut i sędzia zaczął coś tam gadać.
Później powołał pierwszego świadka. To był ten koleś co zadzwonił wtedy na policję..
Kazali mu się przedstawić, powiedzieć ile ma lat i czym się zajmuje.
Później miał opisać co wtedy widział...
-Przechodziłem tamtędy wracając z pracy. Było bliżej do mojego domu. Nagle usłyszałem kłótnię. Zacząłem się skradać. Niestety zobaczyłem tylko to jak ten mężczyzna leżał na tej dziewczynie i to jak ona wbiła mu nóż w serce. To było okropne. Krew zaczęła tryskać na wszystkie strony. Przestraszyłem się i zadzwoniłem na policję i po pogotowie. Ta dziewczyna mnie zobaczyła i zaczęła uciekać. Chciałem ją złapać, ale była za szybka. Poza tym musiałem pomóc temu mężczyźnie. - opowiadał niejaki 'Alex'.
Teraz to już na pewno mi nie uwierzą...
-A pani, pani Kamilo ? Co nam pani powie ?
Oczywiście wstałam. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Wszyscy na mnie patrzyli.
Lou patrzył na mnie zachęcająco. Chyba jemu najbardziej na mnie zależy.
-No słucham...
-Em.. Bo...
-Aha. Czyli nic nam pani nie powie. Dobrze. To za chwilę ogłoszę wyrok.
-Mam coś do powiedzenia... - powiedziałam nieco głośniej.
-Tak ? Słuchamy.
-Ja się tylko broniłam. Gdyby policja była choć trochę mądra to sprawdziłaby co to był za facet.
-Ależ oni to sprawdzili.
-Tak ? I co ? Nic na niego nie macie ? Nie wiecie, że sprzedaje broń ? Że jest, a raczej był gwałcicielem ? A może mam mówić o tym jak do mnie wydzwaniał, mówił co mi zrobi jeśli nie dam mu kasy.. Mam mówić co mi zrobił ? Jak mnie śledził, robił mi zdjęcia ? On jest psychopatą. Ale co tam moje zeznania... Przecież nie będziecie słuchać jakiejś małolaty.
-No to mogła się pani od razu odzywać. Dlaczego go pani zabiła ?
-Tak ogólnie to był jego nóż... On go miał przy sobie cały czas jak mnie śledził. Znajdziecie tam jego odciski palców. Nie wyglądam chyba na zabójcę. Także... Jeśli się już zdecydujecie czy mnie wypuścicie czy nie to mi powiedzcie.. Nie mam ochoty tu siedzieć... W więzieniu z resztą też..
-Wyrok jest taki.... Wracasz do domu. Potwierdziłaś wersję pewnych chłopaków... I adwokata. W takim razie nie będziemy Cię trzymać... Jesteś wolna.. Koniec rozprawy..

Kilka godzin później
Oczami Olivii.

Kamila nareszcie wróciła. Tak się cieszę, że jej się udało. Byłam na rozprawie i nigdy nie widziałam czegoś takiego... Sędzia ją puścił po prostu za potwierdzenie wersji jakichś chłopaków.
Gdy tylko wróciła oczywiście zjadła, wykąpała się i poszła spać. Nie oczekuję od niej, że wyjdzie z pokoju. Nie po tylu przejściach. Może to lepiej jeśli się wyciszy.

Oczami Kamili.

Obudziłam się po 18. Rolety w pokoju miałam zasłonięte, więc było ciemno.
Wstałam z łóżka i podeszłam do okna, po czym je otworzyłam.
Do pokoju wpadło chłodne powietrze. Na całym ciele pojawiła się gęsia skórka.
Na dworze było już ciemno. Lekko wiał wiatr. Podeszłam do łóżka, spod którego wyciągnęłam paczkę papierosów i zapalniczkę. Usiadłam przy otwartym oknie na parapecie i zapaliłam jednego.
Zaczęłam rozmyślać o dzisiejszym dniu gdy nagle zadzwonił telefon.
Podeszłam do szafki nocnej i spojrzałam kto dzwoni. To był Nathan. Uśmiechnęłam się pod nosem i odebrałam.
-No hej mała.. - powiedział radośnie.
-Czeeeść.
-Jak tam ? Przepraszam, że nie przyszliśmy. Mieliśmy lekkie kłopoty.
-Nic się nie stało. Wszystko okey. Wypuścili mnie. Coś czuję, że byliście w to mieszani.
-Wiesz ? Ja też tak czuję. Mogłabyś się jeszcze dzisiaj spotkać ? Jim wyjechał póki co do stanów..
-Co ? Czemu ?
-No odezwała się jakaś tam jego była i wiesz... Poleciał dwie godziny temu.
-Aha. To dobrze. Ma prawo być szczęśliwy. A co do tego spotkania... Hmm.. Okey. To, o której ?
-Będę pod Twoim blokiem za 45 minut, okey ?
-Dobrze. To ja wezmę prysznic i się przebiorę, bo wyglądam okropnie.
-Okey. To do zobaczenia.
-Paa, kotku. - wyrwało mi się.
Szybko się rozłączyłam i poszłam do łazienki gdzie wzięłam prysznic i umyłam włosy.
Później dokładnie się wytarłam i zaczęłam suszyć włosy. Zajęło mi to kilkanaście minut.
W końcu ubrałam bieliznę i wybrałam ubranie.
Było chłodno do tego byłoby mi niewygodnie w rurkach, więc wybrałam szare dresy, bluzę tego samego koloru i czerwony top. Do tego air maxy i kurtka. <klik>
Włosy spięłam w koka, makijażu nie robiłam. Do kieszeni kurtki schowałam telefon, pieniądze, fajki i zapalniczkę. Gotowa wyszłam z pokoju i skierowałam się do wyjścia. Tam dopiero założyłam buty i kurtkę.
-Liv... (tak mówię na Olivię.) Wychodzę, dobrze ?
-Ale gdzie ? - Liv wyszła z salonu.
-Idę spotkać się z Nathanem.. Mówiłam Ci o nim..
-No tak.. Wracasz do szkoły ?
Tym pytaniem szczerze mnie zaskoczyła.
-Porozmawiamy jak wrócę. Chyba, że nie wrócę. To zależy czy pójdziemy do niego czy na mieście będziemy.
-Kamila... Wróć na noc do domu. Muszę z Tobą pogadać. Błagam.
-Dobrze.
Przytuliłam ją, dałam buziaka w policzek i wyszłam z mieszkania.
Pod blokiem w samochodzie czekał Nathan.
Wsiadłam od strony pasażera i się z nim przywitałam, oczywiście dając mu buziaka.
-No to gdzie jedziemy ? - zapytałam.
-Hmm.. Do mnie ?
-Nie mogę. Musze dzisiaj być na noc w domu. Liv chce ze mną pogadać. Czuję, że coś się stało...
-Okey. No to jest po 18, więc podrzucę Cię jeszcze o 10 do domu, okey ?
-No dobrze. Jutro jeszcze nie idę do szkoły, więc okey. O 10 wieczorem pasuje.
-To jedziemy na pizze.
-Okey.

_________________________________________
Wiem, że słaby. Niestety nie miałam zbyt dużo czasu ; /
Podoba się ? Tak ? To skomentuj ; )
Dziękuję za wszystkie komentarze <3
Kocham Was <3
To chyba tyle. Nie będę się tu rozpisywać o beznadziejności tego rozdziału ; )
Do następnego <3